Kiedy planowaliśmy naszą podróż, zastanawialiśmy się czy przypadkiem nie poświęcimy zbyt wiele czasu na Azję Południowo-Wschodnią. No bo czy będą jakieś spektakularne różnice pomiędzy sąsiadującymi ze sobą krajami? Obawialiśmy się nudy, ale dziś wiemy, że każdy z krajów tej części świata jest zupełnie inny. Na warsztat bierzemy jedno z naszych ulubionych miejsc – Laos. Jakie były nasze pierwsze obserwacje po przekroczeniu granicy? Co było dla nas największym zaskoczeniem? Sprawdź 5 rzeczy, które zaskoczyły nas w Laosie!
Niesamowite piękno przyrody
Jeśli wjedziesz do kraju drogą lądową, piękno natury powinieneś docenić praktycznie od razu. Kraj jest bardzo bardzo zróżnicowany, dzięki czemu można tu spotkać wiele prawdziwych cudów natury. W naszym przypadku – przy wjeździe od południa – zostaliśmy przywitani przez 4000 wysp na Mekongu. Piękne, cudowne i przede wszystkim spokojne wyspy to chyba najlepszy sposób na spędzenie kilku dni na totalnym chilloucie. Nie inaczej jest w innych miejscach. Centrum Laosu słynie z przepięknych widoków oraz mnóstwa wodospadów. Północ to góry i dzika dżungla w której trekking i możliwość zapoznania się z miejscowymi plemionami mogą zapaść w pamięć do końca życia!
Pojęcie określonego czasu podróżowania… nie istnieje
Wydaje się, że w Laosie nikt nie nosi zegarka. Dotyczy to również kierowców komunikacji publicznej. Jeżeli kupujesz bilet na autobus, którego czas podróży ma wynosić sześć godzin, z całą pewnością możesz założyć, że podróż potrwa od sześciu do dziesięciu godzin lub nawet więcej. Sami kilkukrotnie musieliśmy się zmierzyć z tego typu sytuacjami. Nasza najdłuższa podróż zamiast sześciu godzin trwała aż 11, ponieważ kierowca musiał zatrzymać się na siku, na obiad, na papierosa i z kilku jeszcze innych, tylko jemu znanych powodów. Podróże w Laosie to czyste szaleństwo! Najlepsza rada od nas: zapomnij o odliczaniu minut i godzin, czas płynie tu zupełnie inaczej. Ale za to…
W sklepie nie znajdziesz żadnych laotańskich produktów
Niestety w Laosie, podobnie jak w Kambodży, w sklepach nie znajdzie się praktycznie żadnych lokalnych produktów. Jeżeli już, to można je policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Wszystko, co widzisz na sklepowych półkach jest sprowadzane zza zagranicy, a przez to zatrważająco drogie. W związku z tym na zakupy mogą sobie pozwolić tylko i wyłącznie najbogatsi oraz turyści. W supermarketach nie znajdziesz lokalnych mieszkańców – przede wszystkim mowa tutaj o ludziach ze wsi. W jednej z rozmów dowiedzieliśmy się, że jedzą oni tylko i wyłącznie to, czym sami dysponują – ryż, warzywa, jaja, kurczaki itp. Na luksus zakupów w sklepie nie mogą sobie oni pozwolić.
Są jednak pewne wyjątki…
Prawie wszystkie samochody są luksusowe!
W Laosie jeździ się na rowerze lub na motocyklu. Jeśli posiadasz samochód, jesteś inny. Jeśli jesteś inny, to zapewne jesteś bogaty… Praktycznie wszystkie samochody spotkane przez nas w Laosie to wysokiej klasy auta typu jeep. Kosztują z całą pewnością mnóstwo pieniędzy i tylko najbogatsi obywatele mogą sobie na nie pozwolić. Skąd mają na teo pieniądze? Tego nie dowiemy się pewnie nigdy.
Pół litra lokalnego „whisky” jest o połowę tańsze niż pół litra piwa
W Laosie alkohol jest dosyć popularnym trunkiem. Co ciekawe, pół litra lokalnego „whisky” kosztuje zaledwie połowę tego, co duża butelka piwa Beerlao. W Europie i Polsce – nie do pomyślenia. Tutaj lao-lao pije się na każdym kroku, zazwyczaj bez żadnej „zapojki”. Prawie 40-procentowy trunek można spotkać na każdej półce sklepowej i kosztuje on około trzech złotych za butelkę 0,33l! Cena jest więc bardzo podobna do ceny mleka, a szklana buteleczka przypomina opakowanie soku dla dzieci.
P.S. jest całkiem dobre! :)