Rok 1975. Część z nas jest już na tym świecie. Rodzice niektórych przeżywają pierwsze, nieśmiałe miłości. Właśnie powstaje kultowa grupa Iron Maiden, a Freddy Mercury wraz z zespołem Queen kręcą teledysk do Bohemian Rapsody. W Warszawie ma miejsce inauguracja Dworca Centralnego. W tym samym roku, w niewielkim kraju Azji Południowo-Wschodniej, Kambodży, do władzy dochodzą Czerwoni Khmerzy, ekstremiści dowodzeni przez przywódcę o pseudonimie Pol Pot, który ma szalony plan stworzenia utopijnego społeczeństwa według swoich absurdalnych założeń. W trakcie tych rządów trwających do 1979 roku 1/4 kambodżańskiego narodu zostaje wymordowana lub ginie na skutek głodu, wycieńczenia czy chorób. Elita intelektualna kraju, artyści, lekarze, gwiazdy estrady, pisarze i nauczyciele zostają zmieceni z powierzchni ziemi, zasilając swoimi ciałami masowe groby odkryte niedługo po upadku reżimu Czerwonych Khmerów. Ludobójstwo trwa w najlepsze, a świat nie ma o tym pojęcia.
Będąc w Phnom Penh nie mogliśmy pominąć czarnej karty historii khmerskiego narodu. Odwiedziliśmy więzienie S-21, będące miejscem tortur oraz pola śmierci Choeung Ek, na których dokonano egzekucji tysięcy więźniów, często za pomocą narzędzi takich jak pałki, motyki czy maczety. Po tych wizytach sen nie przyjdzie do nas szybko. Ale podróże to nie tylko piękna architektura, plaże i powalająca przyroda. To też, a może przede wszystkim, lekcja historii. Pamiętajmy i wyciągajmy z niej wnioski.