Będąc w Hue, kupiliśmy otwarte bilety (tzw. open bus ticket) na podróż autobusem aż do Sajgonu. Skorzystamy z okazji, żeby wyjaśnić o co chodzi z otwartym biletem. Otóż w Wietnamie ktoś kiedyś wpadł na genialny pomysł, żeby zaoferować turystom możliwość przemieszczania się na linii północ-południe lub odwrotnie z przystankami w najbardziej uczęszczanych miejscach. Na wykorzystanie biletu turysta ma 30 dni, jechać może tylko w jednym kierunku (powrotów nie ma :-)), a rezerwacja miejsca w autobusie może być złożona nawet w dniu wyjazdu, o ile oczywiście są wolne miejsca. Do niewątpliwych plusów tego rozwiązania należą:
- cena – za odcinek Hue do Sajgonu (praktycznie połowa Wietnamu) zapłaciliśmy ok. 650.000 dongów czyli jakieś 115 złotych za osobę. Kolejne oszczędności polegają na tym, że większość długich tras pokonuje się w nocy, więc mając taki transport, odpada Ci także koszt noclegu
- elastyczność – rezerwujesz bilet nawet w dniu wyjazdu, więc możesz dowolnie kształtować długość pobytu w danym miejscu
- wygoda – autobusy są zazwyczaj wyposażone w siedzenia, na których nawet wysokie osoby mogą się w miarę wygodnie wyciągnąć. Dodatkowo dysponują klimatyzacją, kocami, poduszkami i wifi! Najczęściej też na start dostajesz butelkę wody. Autobusy zatrzymują się też na posiłki i toaletę. Dodatkowo w cenie biletu zawarty jest transfer z twojego hotelu na stację autobusową
- dostępność tour operatorów – biura, w których można kupić lub zarezerwować przejazdy znajdują się w centrach turystycznych, czyli zazwyczaj tam, gdzie lądujesz w hotelu. Wystarczy, że weźmiesz swój „open ticket” w garść i zawędrujesz do biura, a oni „ogarną” rezerwację
- super siatka połączeń – w ramach otwartego biletu możesz pojechać na trasie Hanoi – Ninh Binh – Phong Nha – Hué – Hoi An – Nha Trang – Dalat – Mui Ne – Saigon, czyli zaliczysz wszystkie najciekawsze miejsca w Wietnamie!
Do minusów takiego rodzaju połączeń można zaliczyć:
- dość długi czas podróży – jeśli masz do dyspozycji dwa tygodnie w Wietnamie, lepiej wybierz lokalne linie lotnicze
- styl jazdy wietnamskich kierowców. Wiemy, że niektórzy pasażerowie mieli nudności wynikające z dość agresywnej jazdy kierowców i po prostu się bali. My przywykliśmy do szalonej jazdy po Indiach, więc wietnamskie autobusy nie wywarły na nas najmniejszego wrażenia. Nie stwierdziliśmy żadnego wypadku z udziałem autobusów, o żadnych też nie słyszeliśmy
- możliwe kradzieże. Na szczęście nam nic podobnego się nie zdarzyło, ale krąży legenda, że w nocnych autobusach można stracić elektronikę i kasę. Recepta na potencjalne kradzieże jest jedna – wzmożona ostrożność. Jeśli zostawisz tablet na całą noc na wierzchu i zaśniesz, możesz sprowokować jakiegoś amatora cudzej elektroniki.
- brak lokalnego klimatu. Niestety „open bus” jest opcją typowo turystyczną, brak mu lokalnego kolorytu, jakie my osobiście uwielbiamy
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/letsgetlostpl/posts/1503611043268833/” width=”700″/]
Mamy nadzieję, że chociaż trochę rozjaśniliśmy Wam „o co w tym chodzi”. Już na trasie kilka osób pytało nas o open bus ticket, więc teraz spokojnie możemy odsyłać do tego artykułu na blogu ;) Ogólnie – polecamy. W Wietnamie jedzie się zawsze „w górę” lub „w dół”, więc z całą pewnością wybrana przez Ciebie lokalizacja znajduje się na trasie turystycznych autobusów jednej z firm oferujących otwarte bilety. Za bardzo niską cenę dostajemy transport i to w całkiem wygodnej formie. Przejechanie tej samej trasy w podobnej cenie pociągiem, nie mówiąc już o samolotach, jest praktycznie niemożliwe.