Jeszcze przed wyjazdem w naszą długą podróż dookoła świata namiętnie czytaliśmy blogi podróżnicze i marzyliśmy. Nie tylko o wspaniałych krajobrazach, ciekawych ludziach spotkanych w drodze, ale także o zdjęciach. Na blogach i poświęconym podróżom profilom na Facebooku oglądaliśmy fotki, które wydawały się magiczne i poza naszym zasięgiem – myśleliśmy, że piękne zdjęcia są zarezerwowane dla profesjonalnych podróżników-fotografów z aparatami i obiektywami za dziesiątki tysięcy złotych. Na szczęście podróż zweryfikowała nasze poglądy i do domu wrócimy z tysiącami zdjęć, z czego wiele to naprawdę niezłe ujęcia.
Dla jasności – moje doświadczenia z robieniem zdjęć przed tym wyjazdem były właściwie zerowe. Za sprzęt łapiący wspomnienia służył mi zazwyczaj iPhone. Czasem robiłam zdjęcia aparatem Tomka – Sony a6000, ale było to raczej nieporadne cykanie na oślep. Do tej pory miałam tym samym mierne pojęcie o przysłonach, migawkach i ISO. Do aparatu podchodziłam trochę jak pies do jeża, a moja postawa była nadzwyczaj pragmatyczna – sprzęt miał robić dobre zdjęcia bez zbytecznego angażowania mnie przy regulowaniu parametrów. Moja przygoda z robieniem zdjęć zaczęła się tak naprawdę dopiero w marcu 2016 roku, po kilku miesiącach podróży, kiedy to nasi znajomi przywieźli nam do Bangkoku aparat Fujifilm X-A2 z obiektywem XC 16-50, dostarczony nam do testu przez firmę Fujifilm Polska. Wiedząc, że to ja będę głównym i właściwie jedynym użytkownikiem aparatu, od pierwszego dnia zaczęłam zaprzyjaźniać się z nowym sprzętem. Muszę powiedzieć, że od razu się polubiliśmy, a właściwie, że była to miłość od pierwszego widzenia. Dlaczego?
Poniżej znajdziecie listę mocnych zalet Fujifilm X-A2, z którym spędziłam większość naszej podróży. Nie będę zanudzać Was szczegółami technicznymi, bo na tych, jak już wspominałam niespecjalnie się znam. Skupię się raczej na tym, jak Fujifilm X-A2 sprawdził się podczas wielomiesięcznego testu w prawdziwie bojowych warunkach.
1. Kompaktowość
Fujifilm X-A2 to kompaktowy bezlusterkowiec, którego niewątpliwą zaletą w podróży są niewielkie gabaryty i waga. W tak długiej trasie, ważące kilogramy aparaty z wielkimi obiektywami nie są najpraktyczniejsze. Osobiście nie wyobrażam sobie dźwigania i upychania w plecak ogromnego sprzętu przez wiele miesięcy. Fujifilm okazał się poręczny i lekki w codziennym użytkowaniu, ale także łatwy do schowania, np. pod szalem. Dlaczego o tym piszę? A dlatego, że np. w Medellin w Kolumbii czy filipińskiej 12- milionowej stolicy, Manili, niekoniecznie miałam ochotę afiszować się ze sprzętem na każdym kroku. W momencie, gdy czułam, że wchodzimy w potencjalnie niebezpieczną uliczkę, chowałam aparat pod chustę i było po sprawie.
2. Jakość zdjęć
Cieszę się mogąc stwierdzić, że X-A2, mimo niewielkich wymiarów, oferuje naprawdę świetną jakość produktu końcowego, czyli zdjęć. Praktycznie wszystkie fotki, które widzieliście w naszych publikacjach były wykonywane tym aparatem – niech to będzie najlepszy dowód. Skromnie twierdzę, że 9/10 zdjęć technicznie jest naprawdę dobra – decyduje o tym ostrość, brak ziarna i żywe kolory. Odwiedźcie poprzednie wpisy, wejdźcie na nasz Instragram lub fanpage na Facebooku, a sami przekonacie się, że zdjęcia są nasycone, ostre i po prostu ładne!
3. Wygoda i intuicyjność użytkowania
Mimo tego, że niezmiernie rzadko używam trybu innego niż automatyczny (po prostu nie ma takiej potrzeby, ponieważ aparat sam świetnie radzi sobie z dostosowywaniem parametrów do panujących warunków), zdjęcia są odpowiednio doświetlone, ostrość wzorcowa, szczegóły zachowane, a kolory żywe. Dla osoby, która nie ma doświadczenia ani ambicji, aby bawić się ustawieniami i chce po prostu mieć dobre jakościowo zdjęcia, Fujifilm X-A2 będzie dobrym rozwiązaniem. Co ważne, praktycznie nie zdarzało się mi obrabiać i poprawiać zdjęć przed publikacją np. w mediach społecznościowych. W podróży większość czasu mijała nam na zwiedzaniu i to na tym, a nie na siedzeniu przed komputerem, chcieliśmy się skupić. Dzięki temu, że zdjęcia nie wymagały właściwie żadnych poprawek, wrzucaliśmy je bezpośrednio np. na Facebooka, co zaoszczędzało nam zdecydowanie dużo czasu.
4. Aplikacja mobilna Fujifilm Cam Remote
To, z czego bardzo często korzystaliśmy to aplikacja mobilna, umożliwiająca szybkie przesłanie zdjęć z aparatu na telefon lub tablet, bez konieczności wyjmowania karty pamięci, uruchamiania komputera itd. Zasady działania appki są dziecinnie proste. Jest to fajne ułatwienie, szczególnie, że do działań w kanałach społecznościowych zazwyczaj nie uruchamiamy specjalnie zakopanego na dnie plecaka komputera, tylko korzystamy z urządzeń mobilnych, które zawsze mamy pod ręką. Niewątpliwym atutem tego systemu jest też to, że pliki nie tracą na jakości.
5. Odchylany ekran 180°
Jedną z najciekawszych funkcji Fujifilm X-A2 jest jego odchylany ekran. Jako, że aparat nie ma wizjera, funkcja ta jest bezcenna w słoneczne dni – z łatwością można odchylić ekran tak, żeby obraz był doskonale widoczny. Jednak przewagą ekranu w tym konkretnym modelu jest fakt, można odchylić go aż o 180° (przy czym ekran wyświetla obraz we właściwej pozycji, a nie do góry nogami!), co pozwala na zrobienie sobie selfie z podglądem. Cóż, czasem chcemy mieć zdjęcie w jakimś konkretnym miejscu, a jesteśmy tam sami albo nie możemy znaleźć godnego zaufania kandydata do zrobienia nam fotki. Wtedy z pomocą przychodzi nam właśnie odchylany ekran Fujifilm X-A2, dzięki któremu łatwiej także o dobre ujęcie – mamy podgląd na fryzurę, wyraz twarzy, lepiej kadrujemy itd.
6. Wygląd
W aparacie wygląd to rzecz chyba najmniej ważna, ale okazuje się, że ciekawy design także może mieć znaczenie. X-A2 wyróżnia się klasycznym stylem, a jego retro wygląd zmylił co najmniej kilkanaście osób, które z ciekawością dopytywały mnie o to, czy robię zdjęcia jakimś hipsterskim analogiem. Z trudno ukrywaną satysfakcją rejestrowałam zazdrosne spojrzenia posiadaczy cyfrowych aparatów w brzydkich, nijakich obudowach.
Zapewne zastanawiacie się czy ten model ma jakiekolwiek wady. No jasne, muszę przyznać, że jakieś się znajdą, ale jest ich niewiele. Pierwszą z nich jest brak wizjera, nieco kompensowany odchylanym ekranem. Wizjer z pewnością przyczyniłby się do większej precyzji w znajdowaniu odpowiednich ujęć i ulżyłby oczom w bardzo słoneczne dni. Kolejną, choć niewielką wadą, jest manualnie regulowany obiektyw, który ma tendencje do wysuwania się, kiedy ja jestem w ruchu, co często się zdarza. Kiedy skaczę, biegam itd. z aparatem na szyi, po chwili zastaję obiektyw w pozycji pełnego zoomu. Trochę mnie ruchliwe osoby niż ja zapewne nie będą miały z nim tego problemu.
Zanim przekieruję zainteresowanych do szczegółowych danych technicznych, małe podsumowanie. Fujifilm X-A2 oprócz tego, że naprawdę świetnie dał sobie radę przez wiele miesięcy, ustrzelił dla mnie tysiące świetnych ujęć, był precyzyjny, wygodny, lekki, stał się moim przyjacielem i zasiał we mnie ziarenko foto-manii… Mówiąc kolokwialnie wkręciłam się w fotografowanie, co zapewne wkrótce zaowocuje jakimś kursem, samodzielnym doszkalaniem się oraz może nowym, bardziej zaawansowanym sprzętem. Wszystkim początkującym amatorom fotografii z czystym sumieniem mogę polecić ten aparat, choć w sklepach dostępny jest już następca tego modelu, nowszy Fujifilm X-A3, którego ulepszone względem poprzednika parametry z pewnością przyczynią się do jeszcze większej wygody użytkowania. Jestem też przekonana, że bardziej zaawansowani użytkownicy będą zaskoczeni możliwościami, jakie oferuje ten sprzęt.
Dzięki Fujifilm Polska, to była wielka przyjemność!
A tu możecie podejrzeć dane techniczne aparatu Fujifilm X-A2 oraz Fujifilm X-A3.