Wróciliśmy. Jesteśmy w Warszawie, w Polsce. W pędzie prostujemy zaplątane sznurki formalności, nie zamiatamy śmieci po dywan, tylko metodycznie się z nich odkopujemy, robimy sobie przestrzeń na życie „po podróży”. Czy znajdzie się w nim miejsce na pisanie?
Nasze ostatnie wpisy na blogu i posty na Facebooku są co najmniej chaotyczne i nieregularne. Wszystko przez to, że żyjemy w permanentnym niedoczasie i wszystko wskazuje na to, że przez najbliższe tygodnie nie przyhamujemy. Pod koniec lutego wróciliśmy, ale od razu polecieliśmy do Nowego Jorku. Później znów wróciliśmy, ale nie było nas w Warszawie – bawiliśmy u rodziców Tomka i moich. Następnie zaliczyliśmy z nimi krótki wyjazd do Rzymu, gdzie nadrabialiśmy 1,5 roczną rozłąkę. Teraz wróciliśmy już naprawdę i od nowa będziemy układać sobie życie.
Dla tych, którzy obdarzyli nas sympatią i związali się z nami mamy – mamy nadzieję – dobre wieści. Będziemy dalej pisać – taki jest plan! W szaleństwie i całej intensywności tej podróży nie zawsze ( a właściwie rzadko) mieliśmy czas, żeby publikować obszerniejsze teksty. Końcówkę podróży widzieliście właściwie jedynie na Facebooku i Instagramie. Na szczęście w naszych głowach wciąż żyją wspomnienia o tej 1,5 rocznej przygodzie. Mamy mnóstwo spisanych pomysłów na ciekawe posty o Azji i Amerykach. Mamy notatki, a dysk puchnie od zdjęć (których tysiące musimy jeszcze posortować). Mamy chęci. Będzie pisane, będzie ciekawie, będzie kolorowo. To mogę Wam obiecać. Mogę też dać słowo, że między spotkaniami z ukochanymi, stęsknionymi (chyba!) przyjaciółmi, ujarzmianiem banków, urzędów i poszukiwaniach zawodowych będziemy starali się pokazać Wam kawałek tego cudownego świata, który zarejestrowały nasze oczy. Będzie pachniało indyjską kurkumą, usłyszycie rajskie ptaki w Amazonii i zobaczycie lazur patagońskich jezior. Popłynie pot, będą łzy, będzie mnóstwo wzruszeń i śmiechu.
Mamy tylko jedną prośbę – obdarzcie nas odrobiną cierpliwości. Nie opuszczajcie nas, bo to nie koniec naszej wspólnej podróży ?