We wpisach, które do tej pory popełniliśmy, próbowaliśmy Wam przybliżyć jak widzimy naszą podróż, jak się do niej przygotowujemy i jak ona według nas będzie wyglądała. To wszystko wprowadzało Was w klimat naszego bloga, stylu życia i bycia i może trochę przybliżyło Was do formy, którą będziemy tu uprawiać i z którą, miejmy nadzieję, zaprzyjaźnicie się.
Cofnijmy się w czasie o jakieś 1,5 roku. Kiedy drogi moja i Tomka się gdzieś skrzyżowały, stwierdziliśmy, że trzydziestka to piękny wiek. Dlaczego? Otóż dlatego, że człowiek może wciąż do końca nie wie czego chce, ale przynajmniej ma świadomość tego, czego NIE chce na pewno. Bogactwo świata sprawia, że nie jesteśmy w 100% pewni tego, co chcemy zobaczyć. Ale już dziś wiemy jak nie chcemy podróżować i jak nasza wędrówka nie będzie wyglądać. I właśnie dlatego dziś będzie trochę przewrotnie – pokuszę się o krótkie podsumowanie czym NIE BĘDZIE nasza podróż, a tym samym nasz blog.
Startujemy!
- Nasz blog na pewno NIE BĘDZIE relacją z rewii mody. Biorąc pod uwagę nasze logistyczne i tragarskie możliwości, wiemy, że na pewno NIE będzie stylizacji, sukienek, szpilek, kolczyków, szalików dopasowanych kolorystycznie do koloru klapek i ręcznika o pluszowej fakturze nonszalancko przewieszonego przez plecy, wkomponowanego w styl kąpielówek, prezentowanych na plaży na Goa. Prędzej możecie spodziewać się miksów typu skarpety z sandałami, połączeń alladynek z polarem i wypłowiałych od słońca t-shirtów. Postaramy się jednak nie straszyć Was zbyt często szokującymi odzieniami łączącymi modową fantazję Maryli Rodowicz i wdzięk Wojtka Cejrowskiego ;-)
- NIE oczekujcie także, że w naszych relacjach zobaczycie Tomka, który wygląda jakby dopiero co wyszedł spod brzytwy u londyńskiego barbera ani mnie z nienagannym makijażem, super manicurem i misternie ułożoną fryzurą. Kiedy patrzę na nasz ultra-napięty plan na Indie, widzę nas spoconych, poczochranych i wymęczonych, ale… uśmiechniętych! :) Tak więc słodycz naszych śłitaśnych fotek będzie pochodziła raczej z otoczenia niż naszych wymuskanych dziubków ;-)
- Jestem też przekonana, że istnieje nikła szansa, żebyście na blogu przeczytali/ zobaczyli relację z backpackerskich imprez w laotańskim Vang Vieng, kończących się w południe dnia następnego. NIE ma też opcji, żebyśmy dołączyli do anglosaskich, 25-letnich podróżników, którzy przyjeżdżają do Bangkoku w poszukiwaniu rozrywek typu ping-pong show. NIE o takie podróżowanie i rozrywki nam chodzi. Cóż, starość ;-)
- Blog NIE będzie też albumem zdjęć z super wypasionych hoteli, NIE będzie zdjęcia z paluszkami stóp muskanymi przez bąbelki w jacuzzi, NIE odbębnimy facebookowych check-inów z Hiltona ani Sheratona, zabraknie wydętych dziubków na tle pysznych marmurów lobby hotelu Taj Mahal w Delhi… To samo dotyczy restauracji. Sorry, luksusów NIE będzie :-)
- Tych, którzy dopytują nas o egzotykę i przygody uprzejmie informujemy, że nasza wyprawa NIE będzie też miała charakteru survivalowego. Wiem, że fajnie byłoby poczytać o pionierskich odkryciach gdzieś w amazońskiej dżungli, dowiedzieć się, że właśnie trafiliśmy na plemię, z którym do tej pory świat nie miał kontaktu lub zobaczyć filmik, na którym Tomek karczuje maczetą las deszczowy, podczas gdy ja rozpalam ognisko przy użyciu krzemieni, odczepiając jednocześnie z nóg krwiożercze pijawki wielkości zaskrońców. NIE mamy zapędów na takie atrakcje, mamy pełną świadomość, że daleko nam do Beara Gryllsa i Indiany Jonesa i NIE mamy zamiaru tego zmieniać. Przynajmniej na razie ;-)
- Nasz blog NIE będzie także dziennikarską, szczegółową relacją z podróży na miarę twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. NIE jesteśmy dziennikarzami, NIE mamy warsztatu ani oszałamiającej wiedzy. NIE będzie też literackich opisów przyrody ani filozoficznych rozpraw, choć ja już wyobrażałam sobie siebie jako kobiecą wersję Ernesta Hemingwaya, pochyloną nad szklaneczką whisky, z cygarem w ustach, dłonią gładzącą siwą brodę (ups, za daleko), spisującą w domowej, klasycznie urządzonej kancelarii fantastyczne historie ubrane w najpiękniejszą polszczyznę. Pobudka! Możemy zaoferować Wam jedynie szczerą, osobistą i prawdziwą opowieść o tym, co uda nam się zobaczyć i przeżyć. Opisaną współczesnym językiem, czasem pewnie z błędami i przeinaczeniami. Okraszoną zdjęciami i filmami, którym zapewne daleko będzie od produkcji speców rodem z Hollywood.
- Wreszcie nasz blog NIE będzie próbą wpisania się do Księgi Rekordów Guinessa. NIE planujemy okrążyć globu w 15 lat idąc pieszo (:-P) , NIE chcemy być najszybszymi autostopowiczami na świecie, NIE będziemy walczyć o to, żeby w rok zapełnić nasze paszporty pieczątkami. Jedziemy w swoim tempie, tak jak nam się podoba, a wszystko po to, żeby celebrować czas poza pracą i codziennością. Z tego dość luźnego podejścia wynika tylko i aż tyle, że żadna zmiana planów NIE zostanie uznana za porażkę.
Wiem, że dużo tu zaprzeczeń, że ciągle NIE, NIE i NIE… Mam jednak cichą nadzieję, że Wy na taką koncepcję się godzicie i że mimo wszystko jesteście 7 razy na TAK! :-)