W odróżnieniu od innych wpisów z serii „Co Cię zaskoczy w…” tym razem większość naszych zaskoczeń będzie dotyczyła jedynie stolicy – Panama City. Spędziliśmy w niej kilka dni jadąc od strony Kostaryki i próbując dostać się dalej, do Kolumbii. Jakie były nasze odczucia po wjechaniu do Panamy? Co nas wówczas zaskoczyło, a co wydało się znajome? Zapraszamy do przeczytania kolejnego wpisu z serii!
1. Indianie w środku miasta
O tym, że w różnych krajach świata żyją przeróżne, czasem dość egzotyczne dla nas grupy etniczne, przekonaliśmy się już wcześniej. Z reguły ludzie ci zamieszkują dość odległe i trudno dostępne tereny, takie jak wysoko położone wioski w górach, lub też małe miejscowości gdzieś na uboczu i z dala od głównych tras. Dopiero w Panama City przekonaliśmy się, że są odstępstwa od reguły. Indianie Kuna to przykład grupy etnicznej, którą spotkać można praktycznie na każdym rogu w wielkim mieście, jakim jest stolica kraju.
Historia Indian Kuna była dość burzliwa. Na początku XX. wieku próbowano pozbawić ich tożsamości, przez co dochodziło do wielu konfliktów pomiędzy kolonialnym rządem a nimi- rdzennymi mieszkańcami. Na szczęście, ich kultura przetrwała do dziś i możemy ją podziwiać na ulicach Panama City. Uwagę zwracają szczególnie pięknie ubrane kobiety. Nie sposób nie zauważyć specyficznych korali oplatających nogi od kostek aż po kolana, charakterystycznie obciętych włosów, czy srebrnych, ręcznie robionych kolczyków w nosie. Pięknie, ciekawie, zaskakująco!
2. Handel zdominowany przez Chińczyków
Skąd Ci Chińczycy w Panama City? Zadawaliśmy sobie to pytanie aż do momentu, gdy nasze stopy stanęły w świetnym muzeum Kanału Panamskiego. Okazuje się, że kanał budowało i w związku z tym szukało szczęścia i bogactwa także wielu mieszkańców Państwa Środka, którzy przybyli do Ameryki Południowej jako robotnicy. Po zakończeniu kontraktów wielu z nich zostało, przez to Chińczyków można spotkać także w ilości w Panama City. Z tego, co wyczytaliśmy, spora ilość Chińczyków, którzy są raczej hermetyczni, „wymieszała” się z lokalnymi mieszkańcami. I może nam się wydawało, ale mieliśmy wrażenie, że na wielu twarzach spotykanych na ulicach ludzi widać było azjatyckie rysy.
Co robią dziś Chińczycy w Panamie? To samo, co na całym świecie: prowadzą restauracje lub sklepy. Dlatego też, kiedy będziecie się przechadzać ulicami stolicy w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, z całą pewnością natkniecie się na chińskich właścicieli małych, lub większych biznesów. Wiele o nich można powiedzieć, ale z całą pewnością jedna rzeczy sprawdza się zawsze: ich pracowitość i smykałka do biznesu sprawia, że „trzymają rękę” na bardzo dużej części branży restauratorskiej i handlowej także w tak odległym od Chin miejscu, jak Panama…
3. Szalone autobusy
Autobusy, którymi jeździliśmy w Panama City wyglądały jak dyskoteki na kółkach. Do tego stopnia, że czasem ciężko było zobaczyć coś przez przednią szybę! Podobnie jak na Filipinach, ilość rzeczy, które, ekhm… „ozdabiają” wnętrze małych busików przyprawia o zawrót głowy. Oczywiście przodują motywy religijne. Naklejki, wisiorki, maskotki, a nawet figurki umieszczone wokół kierowcy sprawiają, że po wejściu do takiego pojazdu nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Oczywiście wszystko, aby nad przejazdem czuwał ten jedyny i w razie czego pomógł kierowcy dojechać cało i zdrowo. Tylko jak ma to zrobić, skoro kierowca często przez szybę nie widzi praktycznie nic?
4. Płacisz w Balboa, czyli w… dolarach
Ceny w Panamie były dla nas tajemnicą praktycznie do samego końca. No więc jak tam jest – drogo, czy tanio? Odpowiedź: oczywiście zależy, dla kogo…
Naszym zdaniem w Panamie jest średnio drogo, szczególnie, gdy podróżuje się z nieco dłuższym niż 2 lub 3-tygodniowym horyzontem czasowym. Walutą kraju oficjalnie jest panamskie Balboa, ale jako, że jest ono odgórnie „przywiązane” do amerykańskiego dolara, nikt Balboa nie zawraca sobie głowy. Płaci się dolarami, których używa się praktycznie na każdym kroku. Balboa służą najczęściej tylko do wydawania reszty.
No więc jakie ceny czekają na Was w Panamie? Oto kilka przykładów w końcówki 2016 roku:
- bułeczka słodka na przekąskę – 1 USD
- lody na ulicy – 1,35 USD
- jedno łóżko w pokoju 8-osobowym w hostelu w Panama City – ok. 12 USD
- magnes na lodówkę – 3 USD
- bilet do Miraflores Docks (możliwość zobaczenia kanału panamskiego z bliska) – 15 USD
- bagietka – 0,5 USD
- 1,5l butelka wody – 2 USD
- zestaw obiadowy w małej knajpce – 7 USD
5. Miasto powyżej oczekiwań
Przyznaję, że o Panamie do czasu wjazdu do kraju nie wiedzieliśmy praktycznie nic. No, może oprócz tego, że dla chętnych oferuje ona kilka naprawdę fajnych atrakcji związanych głównie w naturą, a także tego, że w Panama City przebywa olbrzymia ilość amerykańskich emerytów i biznesmenów. Po obejrzeniu kilku obrazków w Google nie spodziewaliśmy się po tym kraju zupełnie niczego i przyznam szczerze, że nie mieliśmy też żadnych oczekiwań.
Po kilku dniach w Panama City powiedzieć jednak możemy z całą pewnością, że:
- Panama City to miasto całkiem dobrze rozwinięte, a widok na „skyline”, czyli panoramę miasta położonego tuż nad wodą robi naprawdę spore wrażenie. Może nie jest to widok jak w Singapurze, ale wieżowce i zwykła zabudowa dają naprawdę fajny i niespodziewany efekt.
- W stolicy europejskiego kraju, jakim jest Polska – trwa budowa 2 linii metra. W położonym w bardzo specyficznym miejscu Panama City jest w tej chwili na podobnym etapie. Metro jest czyste, jeździ punktualnie i pozwala na przejechanie większej części miasta. Jakby tego było mało – metro rozbudowuje się w bardzo szybkim tempie – do roku 2040 w Panama City ma być aż 8 nitek łączących większą część metropolii.
- Casco Viejo, czyli tamtejsza starówka jest nieziemska! Przechodząc dwie ulice w głąb starego miasta poczujecie się, jakbyście przenosili się w czasie. Kolonialna zabudowa, magiczny klimat, świadomość przebywania w tam charakterystycznym miejscu na mapie całego świata… Będąc w Panamie trzeba to koniecznie zobaczyć!
6. Problematyczna granica z Kolumbią
Na podróżujących drogą lądową w stronę Ameryki Południowej Panama to koniec ich wycieczki… przynajmniej przy pomocy naziemnych środków transportu. Aby przekroczyć granicę Panamy z Kolumbią, będziecie musieli się trochę nagłowić. Otóż pomiędzy dwoma państwami znajduje się jedynie dżungla – podobno jest to jeden z najbardziej malarycznych regionów świata, dodatkowo kontrolowany przez kolumbijskich partyzantów i handlarzy narkotyków. Drogi nie ma i raczej szybko nie będzie – w związku z tym granica jest raczej umowna. Aby dostać się do Kolumbii opcje tak naprawdę są tylko dwie: trzydniowy rejs łodzią lub samolot.
Z wielu względów my wybraliśmy tę drugą opcję i nie było najmniejszego problemu. W późniejszej części naszej podróży spotkaliśmy jednak wesołych Brazylijczyków, którzy z Ameryki Południowej chcieli dojechać aż do Meksyku. Wiemy, że musieli się nieźle nakombinować, aby swoim oklejonym kolorowymi naklejkami vanem przedostać się z jednego kraju do drugiego przy pomocy wielkiego, kursującego od czasu do czasu promu towarowego.
O oczywistych rzeczach typu „kanał panamski jest niesamowity” chyba nie warto wspominać, prawda? A może jest to jednak dobry temat, ale na zupełnie oddzielny wpis? ;)