Ryga była naszym pierwszym przystankiem w drodze na wschód. Tomek miał już okazję zwiedzić to miasto przy okazji trasy koncertowej Metalliki, ja jeszcze tej przyjemności nie miałam i cieszyła mnie ta perspektywa.
Tak jak pisałam w poprzednim poście, ostatnie dni przed wyjazdem były dla nas mocno stresujące, a Ryga okazała się kompresem na nasze skołatane nerwy. Przede wszystkim mieliśmy cudowną, słoneczną pogodę, która nastroiła nas odpowiednio do zwiedzania stolicy Łotwy i była cudownym dobrym omenem na początek podróży. Co prawda na miejscu dysponowaliśmy jedynie popołudniem i wieczorem, więc nie dane nam było zapoznać się z miastem bliżej, ale Ryga fajnie zapisała się w naszym harmonogramie podróży. Dlaczego?
- Jak na stolicę europejskiego państwa Ryga jest bardzo kameralna – mieszka tam jedynie 700.000 mieszkańców. Na ulicach praktyczne nie widać korków, ludzie spacerują, a nie biegną. Czuć różnicę tempa pomiędzy chociażby naszą Warszawą. Zdecydowanie polecamy wszystkim zestresowanym!
- Miasto jest ciekawą mieszanką zachodnich i wschodnich wpływów – z jednej strony na ulicach sporo wypasionych samochodów, w centrum nie brak luksusowych butików zachodnich marek, a w sklepach niczego nie brakuje. Z drugiej – centrum życia miasta stanowi ogromny tradycyjny bazar, na którym można kupić wszystko, od majtek i ręcznie robionych skarpet przez kiszone warzywa i owoce, aż po świńskie uszy. Bazar zachwycił nas różnorodnością, zapachami i klimatem sprzed 25 lat. Co ciekawe, panie sprzedawczynie były w ogromnej większości w podeszłym wieku i budziły w nas mega ciepłe uczucia. Aż chciało się te wszystkie babuszki wyściskać i wycałować!
- Wschód i zachód słychać też na ulicach. Najczęściej chyba słyszeliśmy rosyjski, który jest nieoficjalnym językiem Łotwy. Oczywiście oficjalnym językiem jest łotewski, który ciężko przyporządkować i porównać z innymi językami. W praktyce ponoć cały naród jest dwujęzyczny. Napisy i szyldy też często występują w dwóch językach.
- Wpływy wschodnie i zachodnie przenikają się także widocznie w architekturze. Sporo tu post-sowieckich „dzieł”, pełno pomników i budynków, które miały pokazać wielkość radzieckiego imperium. Ciekawostką niech będzie miniaturowy ryski Pałac Kultury, który mieliśmy okazję odwiedzić. Z jego tarasu widokowego rozciąga się piękna panorama na miasto! Jest powalająca! A z drugiej strony stare miasto przywodzi na myśl trochę belgijskie klimaty (kojarzycie kupieckie kamienice ze schodkowymi fasadami?), a wszystko ze skandynawskimi naleciałościami. Dodatkowo sporo tu zabytkowych średniowiecznych kościołów i niemało kolorowych cerkwi. Złote kopuły tych ostatnich pięknie migstały w jesiennym słońcu. Fajny klimat!
- Uroczym smaczkiem na ryskiej starówce są postaci kotów umieszczane na szczytach dachów. Legenda nie jest specjalnie ciekawa, za to same koty super!
- Niewątpliwie ogromną zaletą Rygi jako miasta jest duża ilość terenów zielonych. Parki są przemyślane, ładnie zaplanowane i widać, że miasto o nie dba. Czysto i przyjemnie!
- Jedzenie – niestety nie mieliśmy okazji skosztować specjałów kuchni łotewskiej, choć teoretycznie mogliśmy. Odwiedziliśmy bowiem knajpę należącą do sieci Lido, którą polecamy wszystkim chcącym za niewielkie pieniądze najeść się do syta- warto! Fajny karczmiany wystrój, duże porcje świeżej szamy i doskonałe łotewskie piwo (złoty trunek Užavas jest ideałem!) w dobrych cenach.
- No właśnie, ceny. Łotwa jest w strefie euro, a ceny generalnie są dość wysokie i nie mówię tu o cenach w wykwintnych restauracjach na starówce. Podstawowe artykuły w supermarkecie są drogie. Kiedy myślałam o tych staruszkach handlujących na bazarze szczypiorem ze swojego ogródka i wyobrażałam sobie jak dają radę wyżyć za emeryturzyn, które zapewne średnio nadążają za cenami w euro, było mi ich żal. Podobnie jak bezdomnych, których na ulicach wielu… Zachodnich cen w Rydze nie polubiliśmy, obrazków nędzy tez nie…
- Babuszki jednak można wesprzeć, kupując u nich ręcznie robione szaliki i czapki z charakterystycznym wzorem. My niestety nie mogliśmy nic kupić, ale niektóre z chęcią przygarnęłabym do swojej szafy:)
- Generalnie w Rydze widać, że ktoś dobrze pilnuje interesu. Włodarze miasta wiedzą, że turystyczny biznes ma przyszłość i dbają o czystość, wygląd i klimat miasta, a wszystko po to, żeby turyści byli zachwyceni. Zresztą wpisanie na listę Unesco zobowiązuje. Kamienice odnowione i czyste, trawka w parkach równiutko przystrzyżona, publiczne toalety lśnią czystością. Ład i porządek!
Tak trzymaj, Rygo! My bardzo polecamy to miasto, na przykład na weekend. Łatwo tu dotrzeć niedrogimi liniami lotniczymi Air Baltic czy wygodnymi autobusami Simple Express. Tymczasem zapraszamy Was na wycieczkę po ulicach stolicy Łotwy razem z nami, fotki znajdziecie w galerii.