Zawsze kiedy myślałam o Bułgarii przed oczami stawały mi tłumy opitych piwskiem rodaków i zastępy rozdartych polskich dzieci taplające się masowo w basenach. Oczywiście w nadmorskich, betonowych kurortach. I Rosjanie, tłumy Rosjan. Bo tanio.
Szczerze mówiąc, to kiedy Tomek wypalił mi z pomysłem wyjazdu do Bułgarii, miałam bardzo kwaśną minę. Jeszcze wtedy byliśmy w naszej Wielkiej Podróży Dookoła Świata, a konkretnie gdzieś w Boliwii, a tu mąż wyjeżdża mi z hasłem, że
a) jedziemy do Bułgarii (która w moim mniemaniu była jednym wielkim betonowym kurortem nadmorskim – fu!)
b) jedziemy na koncert (ile można?!)
c) nie jest to koncert Gunsów, Red Hotów ani choćby mojej ukochanej Jessie Ware, a ulubionego artysty Tomka, Devina Townsenda. Byłam na jego występach więcej razy, niż normalny człowiek bywa na show swojej ukochanej gwiazdy, więc nie dziwcie mi się, że byłam co najmniej sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu.
Czas mijał, przejechaliśmy całą Amerykę Południową, dokończyliśmy podróż dookoła świata, wróciliśmy do Europy, polecieliśmy do Nowego Jorku, zdążyliśmy usiąść na tyłkach i co? I nuda, cholerna nuda! W ramach kilkudniowych wypadów pojechaliśmy do mojej przyjaciółki do Francji, byliśmy we Lwowie, zaliczyłam Paryż (o tym nie pisałam!) i szczerze mówiąc perspektywa Bułgarii wydała mi się nagle niezwykle ekscytująca. Po raz kolejny nie mieliśmy za bardzo czasu (ani serca) zaplanować tego wyjazdu należycie, więc pojechaliśmy na tzw. pałę ? I muszę powiedzieć, że Bułgaria zaskoczyła nas naprawdę pozytywnie. Może dlatego, że unikaliśmy nadmorskich kurortów? Poniżej znajdziecie kilka powodów, dla których naszym zdaniem warto wybrać się na wakacje właśnie do Bułgarii.
1. Jedzenie
Jesuuuu słodki! Jak wspominam bułgarskie pyszności, kwiczę po cichu z radości. Żer bułgarski jest obłędny – przynajmniej w sezonie! We wrześniu pomidory, bakłażany, cukinie i papryki były tam tak pełne smaku, że nasze dni wyglądały mniej więcej tak: śniadanie, przedobiadek, obiad, podwieczorek, kolacja, pogryzanie nocne. Nie licząc kilku przekąsek pomiędzy! I uwaga, tu zaskok: od kilku miesięcy nie jem mięsa, a mimo to wybór dań był zawsze zachęcający. Do Bułgarii warto wybrać się na sałatkę szopską, ajvar, zapiekaną paprykę i ser szopski oraz … niemal wszystko inne. Kuchnia bałkańska obfituje w pyszne warzywa, dania z grilla, smaczne zupy, a jak ktoś lubi, także smaczne (ponoć) mięsa. Na wybrzeżu zajadałam się owocami morza – ryby, krewety i kalmary są tam świeże, pyszne i w naprawdę rozsądnych cenach.
W zasadzie w każdym z odwiedzonych przez nas miast mieliśmy ulubione knajpki. Jeśli macie ochotę, skorzystajcie z naszych rekomendacji:
- Restauracja Dayana 3 w Plovdiv
- Knajpa Malkia Inter w Wielkim Tyrnowie
- Restauracja Hadjidraganov’s Cellars w Sofii
2. Wino
Wina bułgarskie od zawsze kojarzyły mi się ze znienawidzoną przeze mnie już za czasów studenckich słodką Kadarką za siedem i pół ziko, na myśl o której mój żołądek sam fikał koziołki i odmawiał na głos zdrowaśki. Na miejscu okazało się jednak, że Bułgaria nie samą Kadarką stoi – pełno tam naprawdę smacznych win, których na próżno szukać na polskich sklepowych półkach.
Nawet te oferowane jako wina stołowe w regionalnych knajpkach były przyzwoite i choć nie jestem sommelierem, ani nawet domorosłym znawcą win, z chęcią polecę Wam bułgarskie regionalne wina, które wspaniale uświetniają ranki, południa i wieczory spędzone nad bułgarskimi pysznościami ?
3. Pogoda
Kiedy w Polsce żegnamy się już z latem na serio, w Bułgarii wciąż jest spoko i to bardzo spoko. Wyjeżdżając do Bułgarii w połowie września zastaliśmy piękną końcówkę lata, czyli to, co prosiaczki kochają najbardziej – słonecznie, bez deszczu, ale też bez upałów. Cud, miód – warto. A w dodatku bez tłumów podchmielonych dżentelmenów, ich niemiłosiernie osmolonych słońcem niewiast oraz ich rozwrzeszczanego potomstwa. Czyli bez tych wszystkich tych, którzy lipcowo-sierpniowe holideje spędzają w słońcu z browarkiem ?
4. Ceny
Co tu dużo mówić – Bułgaria jest krajem tanim, nawet dla nas, Polaków. Piwo (ups, właśnie złorzeczyłam na opitym piwem rodaków…) w knajpie kosztuje 5 PLN, sałatka szopska 8 PLN, a nocleg na prywatnej kwaterze z oddzielną łazienką to koszt 40-60 PLN. W tym kraju włącza się nam automatycznie stan „BALUJ”, co jest bardzo przyjemne – nie szczypiesz się specjalnie zastanawiając się czy możesz sobie pozwolić na bilet wstępu albo kolejną kawę na mieście – po prostu idziesz, zamawiasz, płacisz i masz. I to jest cudownie rozluźniające uczucie.
5. Język
Dla nas nie jest to specjalnie ważne, ale dla wielu osób, szczególnie tych nieco starszych od nas, owszem. W Bułgarii mówi się po bułgarsku, pisze w cyrylicy, więc jest szansa na dogadanie się bez znajomości angielskiego. W zasadzie angielski nie za bardzo nawet się przydaje, wystarczy gawarit’ pa ruski, niemnoszko, i jakoś to idzie ?
6. Połączenia lotnicze
Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że do Bułgarii można dostać się tak łatwo, szybko i sprawnie. Nie telepiąc się, jak przed laty, rozklekotanym autobusem jadącym przez bezdroża przez 99 godzin, a samolotem bezpośrednio z Warszawy (i nie tylko) i to za grosze. Tanie połączenia oferuje Wizzair – z Wawy polecieliśmy bezpośrednio do nadmorskiego Burgas za jedyne 44 PLN (korzystając z WizzAir Discount Club). Wracaliśmy z Sofii, niestety przez Londyn, za 125 PLN. Da się? Się da!
7. Atrakcje
Na koniec wracamy do początku ? Moje obawy dotyczące tego, że Bułgaria jest jednym wielkim kurortem zostały rozwiane, hurra!!! To znaczy wybrzeże Morza Czarnego jest niewątpliwie usiane betonowymi molochami z basenami oferującymi (zapewne) sraczkogenny żer, słabe drinki w opcji All Inclusive i basen w cenie, ale to na pewno nie wszystko! Bułgaria to także urokliwe nadmorskie, zabytkowe miasteczka, takie jak piękny Nesebyr i Sozopol. To też klimatycznie Wielkie Tyrnowo z wyjątkowym monastyrem na szczycie wzgórza. To także klimatyczny, hipstersko-zabytkowy Płowdiw, w którym z chęcią zamieszkałabym na kilka miesięcy. To możliwości górskich trekkingów (z braku czasu niestety nie skorzystaliśmy). To także niesamowity zlepek kultur, tradycji i religii. To ciekawa Sofia, w której warto zatrzymać się na kilka dni. To synagogi, meczety i kościoły z setkami lat historii. I sporo więcej.
W skrócie: to kraj, który zdecydowanie warto odkryć od nowa. Ale nie od plaży.
Polecamy bardzo – a najbardziej poza sezonem!