Środkowy Wietnam okazał się dla nas gościnny i szczodry. Święta spędzone w przyjemnej atmosferze królewskiego miasta Hué pozwoliły nam trochę odsapnąć po niedawnych trudach podróży, a wraz ze zmianą szerokości geograficznej pogoda robiła się dla nas coraz łaskawsza. Kolejnym przystankiem na trasie miało być Hoi An – miasto, które w kultowym przewodniku Lonely Planet zajęło topowe pierwsze miejsce wśród cudów Wietnamu. Pozycja nie do przegapienia!
W Hoi An spędziliśmy 2,5 dnia i choć ostatniego dnia padał deszcz, który uniemożliwił nam wycieczkę rowerową po pobliskich wioskach i polach ryżowych, uznajemy, że poznaliśmy je wystarczająco dobrze. Poniżej prezentujemy Wam kilka naszych rekomendacji dotyczących miasta. Jeśli kiedyś dotrzecie do Hoi An, musicie koniecznie:
JEŚĆ!
Hoi An słynie jako kulinarna stolica Wietnamu i tu przewodniki nie przesadzają ani trochę! Miasto usiane jest knajpkami, restauracjami i ulicznymi stoiskami z jedzeniem, które zachwyci największych smakoszy! Według nas najlepszym miejscem do stołowania się są hale targu, na których obrotne gastronomki serwują za grosze hity tutejszej kuchni, otwierające bramy do niebios. Będąc w Hoi An grzechem byłoby nie spróbować Cao Lau (występujące tylko w tym mieście grube noodle podawane z grillowaną karkówką i zestawem świeżych ziół), White Rose (mini-pierożki z ciasta ryżowego w delikatnym słodkawym sosie, oprószone prażoną cebulką), Banh Xeo (chrupiące naleśniki ryżowe z bogatym nadzieniem w postaci krewetek, kiełków i warzyw; zajada się je zawinięte w świeżą sałatę, zanurzając w orzeszkowym, aromatycznym sosie) oraz lokalnej wersji pierożków Wonton (smażone na głębokim tłuszczu zawiniątka z doskonale przyprawioną wieprzowiną, zalane delikatnym i lekkim sosem). Naszym hitem było Cao Lau, jedzone o każdej porze dnia :-)
SPACEROWAĆ po uliczkach starego miasta
Historia Hoi An sięga setek lat wstecz. Miasto przez ponad cztery stulecia pełniło kluczową rolę w handlu pomiędzy takimi graczami jak Chiny, Japonia, Azja, Indie, Holandia, Portugalia czy Francja. Handlowano tu m.in. drogocennymi jedwabiami, przyprawami, masą perłową i chińskimi medykamentami. Dzięki temu, że Hoi An było portem o światowym znaczeniu, widać tu wpływy wielu kultur. W ramach zakupu biletu za 120.000 dongów można odwiedzić 5 wybranych przez siebie atrakcji, a wśród nich tradycyjny japoński kryty mostek, zamieszkiwane przez pokolenia drewniane chińskie domy z pełnym umeblowaniem, często inkrustowane masą perłową, chińskie zgromadzenia, kolorowe świątynie wabiące zapachem kadzideł i kolorami, ale przede wszystkim cudne i pięknie zachowane kamieniczki w portugalskim stylu, które tworzą niepowtarzalny klimat miasta. W Hoi An nie zabrakło też polskiego, jakże mocnego akcentu. W ścisłym centrum miasta traficie tu na Plac Kazika. Mieszkańcy Hoi An w podziękowaniu za wieloletnią i pełną poświęcenia pracę uczcili pamięć Kazimierza Kwiatkowskiego, zwanego po prostu Kazikiem, który w latach 80-tych dowodził grupą polskich konserwatorów, przyczyniając się do spektakularnej odnowy miasta.
WYBRAĆ SIĘ NA ZAKUPY
W Hoi An wszystkim miłośnikom shoppingu oczy zapłoną z pożądania. Praktycznie każda kamieniczka, jeśli oczywiście nie jest restauracją, stanowi jaskinię po brzegi wypełnioną skarbami takimi jak skórzane torby, buty i akcesoria, jedwabie, dekoracje do domu, ubrania czy też drobne pamiątki w postaci pałeczek, magnesów na lodówkę czy ozdób do włosów. Przed przyjazdem do Hoi An opróżnij walizkę – będzie Ci potrzebna duża ilość wolnej przestrzeni! Przydadzą się też umiejętność targowania się oraz worek pieniędzy ;-)
KORZYSTAĆ Z WIECZORU
Spacer po Hoi An po zmroku jest chyba jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie możesz zrobić będąc w Wietnamie. Miasto słynie z zawieszonych dosłownie wszędzie jedwabnych lampionów, występujących w całej gamie kolorów i kształtów. Rozsiądź się wygodnie w jednej z kawiarni lub restauracji i naciesz oczy niezwykłym oświetleniem, które przeniesie cię w czasy, kiedy Hoi An było handlowym centrum świata stapiającym w gładką całość dziesiątki kultur z najodleglejszych części świata. Jeśli masz ochotę, możesz też wsiąść do łódki, którą starszy pan lub pani przywiezie Cię po rzece, co pozwoli Ci na obejrzenie nocnego spektaklu z perspektywy wody, usianej odblaskami barwnych tradycyjnych latarenek.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/letsgetlostpl/posts/1505086623121275/” width=”650″/]
Na całym nadbrzeżu możesz kupić od dzieci i staruszek świeczuszki opakowane w kartonowe niby-kwiaty lotosu i wypuścić je do wody. Choć wielu turystów kusi się na taką atrakcję, my jej nie polecamy. W rzece jest wystarczająco dużo śmieci, za które nikt nie czuje się odpowiedzialny.
POZNAĆ tradycyjną kulturę Wietnamu
W ramach biletu do atrakcji miasta, możesz wybrać się na ok. godzinne przedstawienie tradycyjnej sztuki wietnamskiej. W starej kamienicy dwa razy dziennie (10:15 i 15:15) można zobaczyć występy artystów, posłuchać muzyki granej na tradycyjnych instrumentach, zobaczyć wycinek sztuki aktorskiej, nacieszyć oczy kolorowymi strojami i nakryciami głowy wykonawców i choć trochę „liznąć” tutejszego folkloru. Jest to miłe urozmaicenie zwiedzania Hoi An i ciekawa alternatywa dla wizyty w kolejnej świątyni.
USZYĆ sobie coś!
Hoi An znane jest z krawców, którzy za przyzwoite pieniądze są w stanie wyczarować ci sukienkę lub garnitur marzeń, nawet w bardzo ograniczonym czasie. Pamiętaj tylko, że warto mieć bardzo precyzyjne pojęcie o tym, czego i w jakiej formie oczekujesz. Załóż też więcej czasu na ewentualne poprawki i uzbrój się w dużą dawkę cierpliwości oraz dobry słownik. Wtedy masz szansę na pełnię zadowolenia z finalnego produktu. Nie zapomnij się też targować – konkurencja w mieście jest ogromna, więc wybieraj pomiędzy zakładami krawieckimi dopóki nie znajdziesz czegoś odpowiedniego dla siebie.
POJEŹDZIĆ NA ROWERZE!
Nam że względu na deszczową pogodę nie udało się skorzystać z roweru w Hoi An, czego bardzo żałujemy, natomiast mieliśmy dość precyzyjne plany co do takiej przejażdżki. W bezpośrednich okolicach miasta możecie podziwiać pola ryżowe, natknąć się na rolników pracujących w terenie, odwiedzić okoliczne wioski lub wybrać się na pobliską plażę. Samo jeżdżenie po mieście również musi być bardzo przyjemne – w ścisłym centrum ruch samochodowy jest zakazany i nawet skutery mogą się tu poruszać tylko w niektórych obszarach. Śmiganie rowerem jest więc bezpieczne, przyjemne i bezproblemowe. Poza miastem bicykl pozwoli Ci na szybkie dotarcie do celu, a wiaterek wywołany pędem skutecznie cię ochłodzi.
Czyż to wszystko nie wygląda trochę nazbyt idyllicznie? Miasto idealne? Kompaktowe i kosmopolityczne jednocześnie, goszczące podróżników o skromnych, ale też nieograniczonych budżetach, raj dla zakupoholików, jaskinia rozkoszy dla miłośników pysznego jedzenia, klimatyczny port o unikalnej architekturze, gratka dla ceniących bliskie spotkania z kulturą…
Hoi An to zdecydowanie miasto niezwykłe, oferujące dużo dla każdego. I chyba właśnie z tym mieliśmy problem. Pierwsze miejsca w rankingach najlepszych atrakcji Wietnamu zapewniły Hoi An światowa sławę, w pewnym sensie doprowadzając do ponownej kolonizacji, tym razem turystami. Tu wszystko jest pod i dla turystów właśnie, dlatego czuliśmy, że nic już nie jest tu prawdziwe. A odwiedzających jest tak wielu, że czasem przechadzając się po Hoi An mieliśmy wrażenie, że jest ich więcej niż mieszkańców. Turystyczny biznes zebrał swoje żniwo – wyciął autentyczność, szczerą gościnność i ludzką uczciwość. Tu nawet poczciwie wyglądająca babuszka na warzywno-owocowym ryneczku bezczelnie orżnie Cię przy zakupie bananów. Tu zwiedzanie chińskich tradycyjnych domów ma nosić znamiona autentyczności, nawet zostaniesz poczęstowany herbatą, ale i tak potraktowany na zasadzie „następny, proszę”, bo kolejne tłumy stoją w kolejce do zwiedzenia. Tu restauratorka na markecie będzie cię ściskać jak starego znajomego, ale nie dlatego, że poczuła do Ciebie sympatię, a po to, żebyś przyszedł do niej kolejny raz – to przecież widać w oczach.
Uważamy, że Hoi An jest obowiązkową pozycją w Wietnamie, ponieważ do zaoferowania ma znacznie więcej niż kilka atrakcyjnych miast tego państwa razem wziętych. Szkoda tylko, że przez ostatnie lata zamieniło się w skansen, zadbany i pięknie zagospodarowany, ale jednak skansen.